wtorek, 26 grudnia 2017

Moje gadżety z ,,Króla Lwa'' i jak zaczęła się moja przygoda

Hej! Przepraszam za lekkie spóźnienie, ale sami rozumiecie - święta, święta i po świętach. Przed świętami - porządki, w święta - lenistwo, po świętach - sprzątanie... W ramach bonusu mam dla Was post nieco inny, niż zwykle. Zaczynamy!

Moich gadżetów nie jest zbyt wiele, to tylko dwie książeczki, ale zapewniam - poluję na więcej ;) Post będzie aktualizowany w miarę przybywania.

,,Król Lew''
Właśnie to wydanie posiadam ;)

Pierwsza z książek należała do mojej mamy. Kupiła ją sobie za kieszonkowe, kiedy była młodsza ode mnie. To cud, że nie pomazałam jej kiedy byłam mała. Wydanie jest bardzo piękne, w formacie A4. Jak na streszczenie filmu, jest bardzo treściwa. Posiada piękne ilustracje i raczej zdawkowe ilości tekstu, czyli w sam raz do czytania dla dziecka. Jedyna pomyłka, jaką do tej pory zauważyłam to imię Timona pisane przez 'y' - Tymon. W dodatku jest tam napisane, że Timon to ichneumon... Dopóki nie przeczytałam tego w książce, nie miałam nawet pojęcia, że takie zwierzę istnieje. Myślałam, że przyjaciel guźca to surykatka.

,,Kolor w Kolor: Lwia Straż''

Następna książka to kolorowanka z ,,Lwiej Straży''. Niezbyt treściwa, raczej do kolorowania dla pięcioletniego dziecka. Mimo to, jestem niesamowicie szczęśliwa. To pierwsza rzecz z uniwersum KL, jaką dostałam ja. Brakuje mi tam wielu postaci, jak np. Kiary, Tifu, Zuri, czy Simby i Nali. Są jedynie członkowie Lwiej Straży: Kion, Bunga, Fuli, Ono i Bashte. Niektóre elementy twórcy pokolorowali za nas, np. grzywkę Kiona, czy znaki Lwiej Straży. Oczywiście, jak to w ,,Kolor w kolor'' z jednej strony mamy pokolorowany obrazek, z drugiej kolorowankę. Kupiona w sieci sklepów Mila xD

EDIT: Kolejna książka! :D

,,Król Lew II: Czas Simby''
Bardzo długo jej szukałam. Niektóre ceny były kosmiczne. Najwyższa, jaką widziałam, to 45 zł O.o Ja zapłaciłam 8 zł i książka jest w niemal idealnym stanie. Zawsze trzeba czekać na okazję ;) Ilustracje są przepiękne, a niewielka ilość tekstu sprawia, że nawet moje młodsze siostry dają radę z czytaniem. Ale niektóre rzeczy są nie do końca dopracowane. Mam tutaj na myśli np. niebieskie oczy u Ziry albo to, że Vitani miała zostać królową, kiedy Kovu zdobędzie tron. Heh, zupełnie jakby było pisane na podstawie jednego z pierwszych scenariuszy, gdzie Zira miała być niebieskooką Biancą, a Vitani narzeczoną Kovu.

***
Może teraz trochę o mojej przygodzie z TLK?
Zaczęła się jakoś tak na pod koniec wakacji tego roku. Mówiłam już, że nigdy nie lubiłam TLK? Zdziwieni? A no tak. Bajka wydawała mi się smutna i przygnębiająca - śmierć, zły stryj, biedne, wygnane dziecko... I nigdy nie oglądałam jej z własnej woli. Może z raz obejrzałam TLK2, TLK3 czasami obijało się o oczy, tak samo jak serial ,,Timon i Pumba''. Ale jedynki nie znosiłam i już. Szczerze mówiąc nawet nie wiem, czy jako dziecko chociaż raz wytrwałam do końca. Jednak w wakacje nie miałam wyboru - tata włączył, chciał obejrzeć (uwielbia KL, nawet naszego psa nazwał Simba) i schował pilota xD Usiadłam obok niego na kanapie i zaczęłam oglądać. Oglądałam, oglądałam i się wciągnęłam. Nawet piosenki wpadły mi w ucho i po seansie zaczęłam je nucić. Jako, że robię za DJ'a w samochodzie tata poprosił mnie o włączenie ,,Przyjdzie czas'' (piosenki Skazy). Kaleczyło mi to uszy, aż nagle stwierdziłam, że wcale nie brzmi tak źle (co prawda dopiero po 10 powtórkach pod rząd). Z własnej woli nawet obejrzałam TLK2 i TLK3. Dwójka nawet mi się spodobała, trójka taka 2/10. Później, kiedy moje młodsze siostry oglądały bajki zaczęła lecieć ,,Lwia Straż''. Grafika była okropna, zamieszanie w czasie także (Kiara z powrotem jest tam dzieckiem, to chyba nawet przed spotkaniem z Kovu). Serial od razu mnie od siebie odepchnął. Nie mogłam przecierpieć 'księciunia Kiona' (w tej chwili jestem na etapie przekonywania się do niego). Dopiero jakiś czas temu, z czystej ciekawości, obejrzałam odcinek pierwszy. Historia mogłaby być ciekawsza, ale nie zapominajmy, że to bajka dla dzieci, nie thriller. Po obejrzeniu wszystkich trzech części TLK zaczęłam szukać czegoś ciekawego na temat trylogii i trafiłam na piękne opowiadanie ,,Dziedzictwo Skazy''.  Było świetne, ale strasznie długie, w dodatku z piosenkami. Następne części to ,,Królowa Piasku'' i ,,Kolejny obrót kręgu życia''. Wszystkie tak samo świetne i wzruszające. Nie były napisane jak typowe FF dzieciaka: ,,Lefek idzie pic i sje bawic''. To były opowiadania na poziomie, od razu można było poznać, że nie są pisane przez znudzone dzieci neo. Ich autorem jest TakaPL. Pragnę jeszcze przeczytać ,,Sarafina. Opowieść o lwicy'' (również autorstwa TakaPL), jednak nawet w kopiach zapasowych tego nie ma. Tak naprawdę dopiero po przeczytaniu ich pokochałam TLK i zapragnęłam stworzyć coś na tym samym poziomie. Tak, wiem, jeszcze daleko mi do tego, ale się uczę. Moim zdaniem każdy następny rozdział (zaczynając od 10) jest lepszy. To moje pierwsze opowiadanie o zwierzętach, bez ludzi.

Uff... Rozpisałam się :D
Do następnego posta!
Susanne

sobota, 16 grudnia 2017

Rozdział 6: Wujek Asante

Rozdział 6: Wujek Asante

Kiedy brat Ignis nieco podrósł bawili się już we trójkę. Kufa uważał Asante za największy autorytet. Pewnego dnia rano, przed wyjściem na spotkanie z przyjacielem, Kufa zapytał Ignis o to, dlaczego nie chce zostać żoną Asante.


- Ja? Żoną Asante? - zapytała zdziwiona.
- Przecież się lubicie, a on przynosi ci kwiatki, tak jak tata mamie. Poza tym, chciałbym mieć takiego wujka.
- Mały, ty chyba nic nie rozumiesz... Miłość nie polega na dawaniu sobie kwiatków. Przyaciele też dają sobie kwiatki.
- Ale on ostatnio ułożył dla ciebie wiersz. Pytał się mnie, czy ci się spodoba.
- Jaki wiersz?
- Nie chciał, żebym ci mówił. Prosił, żebym kazał ci przyjść jutro o zmroku tam gdzie zawsze.
- Po co?
- Nie wiem. Ale mówił, że mu na tym zależy.
- Co jeszcze mówił?
Kufa zacisnął pyszczek i pokręcił głową.
- Nie powiesz starszej siostrze?
- Nie. Asante mi nie pozwolił.
- A jak dam ci przepiórcze jaja? - Ignis wiedziała, jak bardzo jej brat lubi ten przysmak, dlatego jego odpowiedź ją zszokowała.
- Nie. Asante powiedział, że to tajemnica. I nie mów mu o tym, że wiesz.
- No dobrze. - Lwiczka pomyślała, że to poważna sprawa, skoro Kufa nie chce nic powiedzieć nawet za jajaka. - Ale po zmroku pójdziesz ze mną.
- Nie. Asante chciał, żebyś przyszła sama.
Kiedy dotarli nad wodopój, Ignis chciała porozmawiać z Asante, ale ten ciągle się migał udając, że jest zajęty zabawą z Kufą. W końcu zła zrezygnowała z dalszych pytań. Chciała odejść, jednak przyjaciel ją zatrzymał i odbiegł kawałek. Wrócił z niebieskim kwiatkiem w zębach i zadrapaniem na łapie.
- Jest taki piękny jak twoje oczy - powiedział kładąc przed nią kwiatek.
W tym momencie lwiczka poczuła silne popchnięcie od tyłu. To Kufa próbował przepchnąć siostrę w kierunku Asante. Zrobił to na tyle sprytnie, że pyszczki Ignis i Asante na chwilę się złączyły.


- Uff, na reszcie. Myślałem, że nie dam rady, taka jesteś ciężka. - Kufa udawał, że ociera czoło.
- Kufa! Coś ci już mówiłam na ten temat, prawda? Jeśli jeszcze raz tak zrobisz, to się na ciebie obrażę. I Asante na pewno też.
- Nie narzekaj, całkiem fajnie było - powiedział na przekór Asante.
Kufa wiedział, że przyjacielowi podobało się to, co zrobił. Bawili się jeszcze chwilę, dopóki rodzeństwo nie poszło do domu. Lwiczka w końcu zgodziła się wymknąć na nocne spotkanie z przyjacielem.

Do następnego posta!
Susanne

piątek, 8 grudnia 2017

Rozdział 5: Narodziny brata

Rozdział 5: Narodziny brata

Rano Ignis obudziły głosy rodziców krzątających się po grocie. Mała lwiczka podeszła do ojca i zapytała, co się stało.
- Urodził się twój młodszy brat. Chodź, to go zobaczysz.
Ignis wytłumaczyła, że chce zobaczyć młodszego brata po raz pierwszy razem ze swoim przyjacielem i pobiegła na miejsce ich codziennych spotkań. Asante już tam czekał.
- Asante, szybko! Mój brat się już urodził! - wysapała podekscytowana.
- Jaki on jest?
- Nie wiem, jeszcze go nie widziałam. Od razu przyszłam po ciebie.
Lwiątka przebiegły razem pół sawanny, aby dostać się do domu Ignis. Wszyscy już czekali zgromadzeni wokół królowej trzymającej noworodka. Ignis i Asante podeszli najbliżej.


- Jaki on jest mały. Nic mu nie jest? - zapytał zaskoczony Asante.
- Chyba jeszcze trochę urośnie - lwiczka przekręciła głowę, aby widzieć brata pod innym kontem.
Kovu i Kiara, słysząc ten dialog roześmiali się. Król szepnął na ucho żonie, że Asante i Ignis będą udaną parą, z czym zgodził się Zazu.
- To kiedy ślub? - zapytał na tyle głośno ptak, że lwiątka usłyszały.
- Ślub? Czyi ślub? Jeszcze żadnego nie widziałem - wyznał Asante.
- Ja też nie - przyznała Ignis patrząc na przyjaciela.
- Och, wasz głuptaski, wasz - odpowiedział nieco rozbawiony Zazu.
- Co?! Nasz?! - krzyknęły jednocześnie zszokowane lwiątka.
- Ja miałabym wyjść za mojego przyjaciela? - dodała Ignis.
- Asante byłby dobrym królem - powiedziała Kiara, jakby na przekór córce.
Lewek ucieszył się z pochwały od samej królowej. Miał nadzieję, że gdy dorosną jego przyjaciółka zmieni zdanie.
- Jak go nazwiemy? - Ignis wskazała na brązowe lwiątko między łapami jej mamy.
Żadne z wymienionych imion nie pasowało, więc w końcu wtrącił się Asante.
- A może Kufa?
- To ładne imię - stwierdził król.
- Mnie się podoba - Kiara czule liznęła maleństwo po łebku.
Następnego dnia odbyła się prezentacja na Lwiej Skale, a lwiątko oficjalnie nazwano Kufą.

Taki króciutki pościk - zdradzę, że dłuższe są od 10 rozdziału. Na razie piszę już 12 rozdział. Chętnie wstawiłabym je nawet teraz, ale muszę zrobić obrazki, co jest najbardziej czasochłonne. Tak naprawdę niewiele jeszcze będzie o dzieciństwie Ignis na Lwiej Skale... Ale ćśś, nie będę już więcej spoilerować.
Do następnego posta!
Susanne

piątek, 1 grudnia 2017

Rozdział 4: Tata - król

Rozdział 4: Tata - król

Słońce ledwo wzeszło nad wodopojem, a pewna mała lwiczka już nie mogła spać z emocji. Biegła przez równinę pokrytą soczystą, zieloną trawą, aby oznajmić przyjacielowi wesołą nowinę. Nie mogła się już doczekać.
- Asante! Asante! - Nawoływała zdyszana, kiedy już dotarła do wodopoju.
- Tak, księżniczko? - Nieraz żartobliwie nazywał ją w ten sposób, jednak nigdy nie drwił z jej tytułu.
- Będę miała rodzeństwo! - Złotofutra skoczyła na przyjaciela w pełnym pędzie, na co ten się przewrócił i oboje poturlali się.
- Naprawdę?
- Serio! Tata mi o tym dzisiaj powiedział.
- Masz tatę?
- A ty nie? - Ignis nie ukrywała zdziwienia.
- Nie, mam tylko mamę. - mały lewek zasmucił się.


- To chodź, poznasz mojego!
- Ale to król, na pewno jest bardzo zajęty...
- No chodź!
Dwa małe lwiątka ścigały się po równinie pokrytej zieloną trawą. Ignis pokazała Asante, jak wejść na Lwią Skałę.
- Cześć, mamo! Gdzie tata? Bo mój przyjaciel bardzo chciał go poznać. - wydyszała.
- Twój przyjaciel? - zapytała Kiara siedząca w cieniu jaskini.
- Tak. To jest Asante.
- Dzieńdobry, wasza wysokość - powiedział lekko wystraszony.
- Kovu poszedł do Rafikiego, aby zapytać o przyszłość.
Ignis i Asante podziękowali i zbiegli w dół.
- Kto to ten Rafiki?
- To taka śmieszna, stara małpa. Jest szamanem.


*W tym czasie u Rafikiego*
- Widzę niejasne obrazy. Przepaść, Ignis, jakiegoś starego lwa...
- Może chodzi o Simbę? - podpowiedział król.
- Nie... Tamten jest inny.
- Tato! Tato! - Ignis nie wychamowała przed łapą ojca, z którą się zderzyła. - Asante bardzo chciałby cię poznać, bo nie ma swojego taty.
- Kim jest Asante?
- To mój przyjaciel. Asante, no chodź! - zwróciła się do przyjaciela.
- Dzieńdobry, wasza wysokość - wydukał przerażony widokiem olbrzymiego lwa.
- Witaj, maleńki. Co cię do nas sprowadza? - Kovu schylił łeb ku malcowi, na co ten cofnął się kilka kroków.


Ignis zdała ojcu relację z całego poranka. Królowi żal było Asante, sam wychowywał się bez ojca. Bardzo się polubili, gdy tylko ]zdobył zaufanie przyjaciela swojej córki. Często spędzał z nim czas, traktując go niemalże jak własnego syna.

Do następnego posta!
Susanne