sobota, 18 listopada 2017

Rozdział 3: Przyjaciele

Rozdział 3: Przyjaciele


Minęło parę miesięcy. Lwiątka, zarówno Ignis jak i Asante, podrosły na tyle, aby móc opuszczać swoje domy. Księżniczka wymknęła się królewskiemu majordomusowi Zazu, który miał jej pilnować. Szła spokojnie do wodopoju. Nigdzie jej się nie spieszyło. I tak nie miała nic do roboty - rodzice byli zajęci sprawami królestwa, a dziadkowie poszli odwiedzić Rafikiego. Nie miała też przyjaciół., bo młode lwiątka wyśmiewały się z jej grzywki pomimo, że była córką pary królewskiej.


Położyła się na rozgrzanym brzegu wodopoju i zaczęła przysypiać. Nagle ktoś ją obudził, trącając łapą.
- Hej! Żyjesz? - i ani chwili się nie zastanawiając, oblał ją zimną wodą.
- Zwariowałeś?! - mokra Ignis stanęła na równe łapy i warknęła.
- Chyba ty zwariowałaś, żeby kłaść się spać w pełnym słońcu - przewrócił oczami.
Lwiczka dopiero teraz na niego spojrzała. Był lwiątkiem, na oko w jej wieku. I miał śmieszną, dwukolorową grzywkę.
- W sumie masz rację. Dzięki za ratunek - odpowiedziała zmieszana swoją głupotą.
- Nie ma za co. Jestem Asante - przybysz jakby wcale się nie przejął tym, że lwiczka bezpodstawnie na niego nakrzyczała.
- Mam na imię Ignis.
- Fajna grzywka.
- Serio? Zwykle wszyscy się z niej śmieją.
- Niemożliwe. Jesteś taka piękna... Nawet jak jesteś mokra. Jak księżniczka - Asante spodziewał się, że dostanie za to w pyszczek, ale złotofutra tylko zachichotała.
- Ty chyba nietutejszy jesteś.
- Dlaczego? - zapytał zdziwiony.
- Bo ja jestem księżniczką.
- Prze... Przepraszam wasza wysokość.

,,Bo ja jestem księżniczką'' xD

- Skąd jesteś? Z Rajskiej Ziemi? - zapytała zaciekawiona.
- Yyy... Tak... Z Rajskiej Ziemi. - skłamał, nie chcąc wyjawić swojego prawdziwego pochodzenia. -  Może już pójdę.
- A nie możesz się chwilę ze mną pobawić? Fajny jesteś.
- A w co chcesz się bawić, wasza wysokość?
- Przestań mnie tak nazywać. Ignis jestem.
Skoczyła na lewka i turlali się przez chwilę. W końcu to Asante znalazł się na górze.
- I co teraz? - zapytał.
- Wygrałeś.
Ignis musiała już iść do domu, ale obiecali sobie, że będą się tu zawsze spotykać o tej samej porze. Oboje dotrzymywali tej obietnicy. Z czasem Asante zrozumiał, że nie musi traktować Ignis jak jakiejś ''jej wysokości'' tylko jak przyjaciółkę.

Sorka za lekkie spóźnienie, ale ostatni obrazek wymagał większego nakładu pracy z mojej strony niż przypuszczałam... I trochę dłużej mi z tym zeszło.

Do następnego posta!
Susanne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz